,,Jarocka,,
„Żyję tak, jakby życie miało trwać wiecznie”
W Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Agnieszki Osieckiej w Darłowie nowości są tak wyeksponowane, że od razu je dostrzegam i biorę z półki. Przeczytam i polecam – po swojemu …
Teraz „Irena Jarocka o sobie” Marioli Pryzwan. Czyta się ją w mig. Autorka do książki wybrała ponad dwieście rozmów z piosenkarką. Są dopełnieniem poprzednich publikacji: „Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej” oraz „Nie wrócą te lata” i „ Autobiografia i listy do męża”. Powstała dzięki Fundacji Ireny Jarockiej, Michałowi Sobolewskiemu i Wydawnictwu Szelest w Warszawie 2022 roku. To wydanie I, ekskluzywne, pełne zdjęć. W „Słowie wstępnym”o tym, że 21 stycznia 2022 roku minęła dziesiąta rocznica śmierci piosenkarki. Spojrzałam w kalendarz – jest sobota 21 stycznia 2023 roku – dziwne … Piszę te słowa i nie wierzę, że to już 11 lat jak jej nie ma … Gwiazdy. Legendy. Ulubienicy publiczności. Jednej z najciekawszych i najpopularniejszych polskich piosenkarek. „Wspaniały człowiek i piękna kobieta. Jej nazwisko działało jak magnez” – napisała Mariola Pryzwan kochająca swoją bohaterkę.
Trudno uwierzyć, że jej nie ma … Czuję jakbym dopiero wczoraj z nią rozmawiała. Była jesienią, chyba krótko przed śmiercią, w Darłowie. Występowała w Hotelu „Jan”. Nie pamiętam roku, dnia… Czy na Gali Nagród Królewskiego Miasta Darłowa – Eryki Pomorskie?
Czy widać było, a może tylko dziś mnie się wydaje, że Irena Jarocka jakoś „przezroczysta” i jakby „po drugiej stronie”, drobniutka, krucha, ale uśmiechnięta i śpiewała jak zawsze. - No i została pamięć, zdjęcia i piosenki. Śpiewała o tym co piękne między ludźmi. Uważała, że najpiękniejszy temat to wszystko, co o miłości albo obok niej. Teksty dla niej pisali Agnieszka Osiecka – patronka naszej biblioteki, Wojtek Młynarski. Seweryn Krajewski podarował jej „Gondolierów znad Wisły”. Nie wykorzystała popularności przeboju. Wybrała stypendium w Paryżu. Zmieniała repertuar. Poszukiwała nowych form i rozwiązań. W recitalu „Nienapisane listy Ireny Jarockiej” towarzyszył jej Włodzimierz Nahorny. Mówiła: „nie można ciągle śpiewać Kawiarenek. Moda się zmienia, ja się zmieniam…
Lubię eksperymentować i pracować coraz to z innymi twórcami.”
Jej pierwszy mąż Marian Zacharewicz i też opiekun artystyczny skomponował dla niej „Wymyśliłam Cię”. Nagrała z nim polską wersję utworu Erica Chardena „Kocha się raz””…
Jej drugi mąż - Michał Sobolewski – „Mój mężczyzna to moja opoka”! Artystka wiedziała , że estrada jest jak narkotyk. Ale trzeba wyjeżdżać, żyć na walizkach… Wybrała rodzinę – dla niej wartość najcenniejszą. Wyjechała do Stanów Zjednoczonych gdy mężowi zaproponowano tam pracę. W książce sporo o ich domach w Ameryce, o córce Monice, o podróżach, działalności charytatywnej i promowaniu Polski, za którą tęskniła…
Na początku kariery Irena Jarocka występowała jako solistka w zespole Marynarki Wojennej Flotylla (ten zespół dawał występy w Klubie Garnizonowym Jednostki Wojskowej w Darłówku, mogła być już wtedy w Darłowie? Może słuchałam jej na scenie sali kinowo-widowiskowej w Szpitalu Marynarki Wojennej w Oliwie…) Piosenkarka urodziła się tego samego roku co ja. Jej rodzice po powrocie z obozów niemieckich zamieszkali w Srebrnej Górze. Tam przyszła na świat. Kilka razy zmieniali miejsce zamieszkania, aż trafili na ulicę Słoneczną w Gdańsku – Oliwie (ileż razy wysiadałam tam z pociągu, dworce, Trójmiasto, miejsca mi bliskie, Szpital Marynarki Wojennej w Oliwie, Uniwersytet Gdański i te pejzaże Oliwskie …) Jarocka nie kryła się z tym, że miała trudne dzieciństwo, że wstydziła się biedy i że to ona nauczyła jej zapobiegliwości. Wrażliwości na drugiego człowieka. Miłości do prostych ludzi. Tego, że nie była snobką, nie umiała wyrządzić komuś krzywdy. „Dom rodzinny to była baza” – a rodzice nauczyli ją radości z każdej chwili w życiu i jak umieć cieszyć się drobiazgami – mam i ja takie odczucia ze swego domu rodzinnego, który utraciłam. Jej mama, największa przyjaciółka, prawdziwy anioł – odkryła jej talent. W zwierzeniach artystki zwróciłam uwagę co też ciągle takie moje – „Wybrzeże to mój dom. Wciąż we mnie ta „nasza Irenka”. Wybrzeże było dla mnie prawdziwym oknem na świat. Nawet ludzie byli tutaj bardziej otwarci i tolerancyjni wobec wszystkiego , co nowe.”
Zdawała na architekturę, nie dostała się z braku miejsc. Ukończyła Studium Nauczycielskie Wychowania Fizycznego i Biologii. Nie pracowała w wyuczonym zawodzie – ja tak … Pochłonęło ją piosenkarstwo. „Jestem szczęśliwa, że robię to co lubię…” Na pytanie: Recepta na sukces? - „Powiedziałabym osiemdziesiąt procent pracy, dziesięć procent talentu i dziesięć procent szczęścia, bo to jest bardzo ważne.” A na życie? - „Pewnie jestem w czepku urodzona”. Piosenki? - Zawsze są zgodne z moim wnętrzem. Jestem sobą w piosence. Dobieram je pod kątem dobrej muzyki i tekstu. Może dlatego trafiają do ludzkich serc?” O tak, do mego na pewno!
Książkę kończy fragment wywiadu z 2008 roku dla „Angory”. Zacytuję: „Czy zaczęłam odczuwać przemijanie? Tak, ale nie tragizuję, bo to naturalna kolej życia.(…) Żyję tak, jakby życie miało trwać wiecznie. Śmierć jest dla mnie czymś naturalnym, ale gdy do mnie przyjdzie, będę się jej pewno bała. Chciałabym umrzeć bez strachu, (…) Śmierć traktuję jako przejście do kolejnego etapu życia. Wierzę, że jest następne życie.”
- Czy śpiewa w niebie z innymi aniołami? …
Maria Szabłowska – moja ulubiona dziennikarka muzyczna zrecenzowała pracę biografki: „Kiedy czytam tę książkę, «Irenka – to było wczoraj» – bo tak o niej zawsze mówiłam, stanęła mi przed oczami jak żywa (…) Czułam się tak, jakby Irena opowiadała mi jeszcze raz historię swego życia, jak to ona – szczerze, bez upiększeń.”
- Tak, to było wczoraj ...
Krystyna Różańska