2  LISTPADA BIBLIOTEKA BĘDZIE NIECZYNNA

Strona główna > Dla czytelnika > Zaczytani polecają > O Simonie Kossak...

O Simonie Kossak...

KRYSTYNA RÓŻAŃSKA – O PRZYRODNICZCE SIMONIE KOSSAK ...

 

 

„ … realizacji ludzkiego ja nie musi towarzyszyć przemierzanie

oceanów i kontynentów. W każdym skrawku ziemi, a może i w

ziarnku piasku, zawarta jest tajemnica i wielkość świata.

Może w każdym z nas?”

 

 

Simona Kossak. Najpierw obejrzałam w telewizji film dokumentalny - o niej. Został niedosyt. Niespodziewanie na otwarciu 12 Festiwalu Kin Studyjnych w kinie „Bajka” wyświetlono film fabularny o życiu i pracy przyrodniczki. Cudny. Zatytułowany „Simona Kossak”. Bohaterka filmów nie była mi dotąd znana. Lech Wilczek napisał: „ Utrwalenie i upowszechnianie pamięci o tej niezwykłej postaci jest bardzo potrzebne. W jej osobowości są wątki mogące służyć młodym ludziom w kształtowaniu zdecydowanych postaw w służbie słuszności”. Mojej wnuczce Zuzannie, studentce na Uniwersytecie Warszawskim, pod koniec czwartego roku zaproponowano pracę w Instytucie Środowiska. Podjęła ją godząc z nauką. Dała się poznać z pisania wielu ciekawych projektów. Jestem z niej dumna i tylko żal, że chyba nie zamierza wrócić do Koszalina … To właśnie ona była pierwszą osobą, której poleciłam poznanie dokonań Simony Kossak. Obejrzenie filmu. I przeczytanie książki Lecha Wilczka „Moje życie z Simoną Kossak”. To taka wieść. Gawęda. A w nich rozhowory. Toczysz z kimś rozmowę. Tą przecudną książkę wydało wydawnictwo „Marginesy” w 2023 roku. Wypożyczyłam ją z MBP im. Agnieszki Osieckiej i przeczytałam w ciągu jednego dnia. Jej autor już w pierwszych słowach napisał: „Ta książka jest wyrazem hołdu i darem serca złożonym Simonie Kossak, wspaniałej, dzielnej nad dzielnymi towarzyszce mojego życia w leśniczówce zwanej Dziedzinką, pośród Białowieskiej Puszczy”. Lech Wilczek mówi o jej niezwykłej osobowości, o wartościach, którym była wierna, o jej barwnej codzienności.

Zapisał, że książka ta nie jest żałobnym trenem. Nie może nim być. Przecież Simona wciąż istnieje w mnóstwie serc. Moim też i trochę za późno ją poznałam! Simona rodowita krakowianka, ostatnia tego nazwiska w prostej linii ze słynnego rodu Kossaków trwa w swoim przesłaniu zawartym w radiowych gawędach, różnych publikacjach i filmach. Służyło ono i służy nie tylko krzewieniu wiedzy, ale sprawie dla nas wszystkich fundamentalnej – budzeniu ludzkich uczuć, kształtowaniu naszego człowieczeństwa.

Dzięki temu co robiła, jak żyła, stała się niezwykle popularna, lubiana i ceniona. Swoją myśl przewodnią – jaką przytoczył Lech Wilczek – wyraziła lapidarnie: „Uduchowiony homo sapiens jest jedynym na świecie stworzeniem, które przynosi innym cierpień bez racjonalnego powodu. Ziemia nie jest naszą własnością, my jesteśmy współlokatorami. Kwiat, gwiazdę, kamień, człowieka przenika ta sama iskra boża. Ci, którzy nauczą się współodczuwać z rośliną i zwierzęciem, potrafią zrozumieć innych i będą lepsi dla siebie”. O tak!!!

- Wielu ludzi intrygowało: „dlaczego zmieniła bogatą w zabytki, tętniącą towarzyskim życiem Kossakówkę na chatę z bali, bez elektrycznego światła i bieżącej wody, w odległym puszczańskim zakątku”.

„Zielona” książka to moje spotkanie z Simoną, kobietą co kochała ludzi, zwierzęta, Dziedzinkę – dom na polanie puszczy, który był opiekuńczą oazą dla kruka, osła, dzika i innych zwierząt.

Powszechnie znane było jej zaangażowanie w ochronę przyrody. Nie tylko śmiertelnie zagrożonej Puszczy Białowieskiej, dzień po dniu zmienianej w las gospodarczy.

Puszcza Białowieska. Rok szkolny 1960/61, jestem uczennicą pierwszej klasy Liceum Pedagogicznego gdzie przyszłych nauczycieli uczy się – jak organizować wycieczki szkolne … Pierwszą lekcją był wyjazd, już jesienią do Puszczy Białowieskiej … Wysiedliśmy z pociągu w Hajnówce, a na peronie rozhowory. Zdziwiona byłam tym co usłyszałam, rozmowami w różnych językach, m. in., białoruskim. A potem w rezerwacie: rykiem żubra, który był pod ochroną … Było ich wtedy tylko około 10 …

Po latach, w grudniu 1981 roku z całą rodziną byliśmy na wczasach w Augustowie i wierzyłam, że już razem z mężem i dziećmi wrócę do Puszczy Białowieskiej, ale nie udało się ze względu na stan wojenny. A było tak blisko! Jak dotąd nie udało mi się powtórnie do niej dotrzeć, chociaż marzyłam o tym …

Czy marzenie spełniło się dzięki autorowi książki, którą polecam? Tak!

Lech Wilczek, trzynaście lat starszy od Simony Kossak – artysta plastyk, fotografik, badacz natury, wnikliwy obserwator, znawca i orędownik ochrony środowiska naturalnego, przez ponad pięćdziesiąt lat mieszkał w Puszczy Białowieskiej i to dzięki niemu, no i Simonie powróciłam do miejsca, które oni, tak jak nikt pokochali!

Ileż w tej książce miłości, poezji, piękna słowa i natury. I te szumy, poszumy, powiewy. Ptasie kapele. Żabie rozhowory. Metafizyczne wycie wilków. Ileż niezwykłych fotografii! To piękna i szczera opowieść o fascynującym życiu tej niezwykłej pary na łonie przyrody. W starej leśniczówce w samym sercu Europy. Mieszkali w Dziedzince ponad trzydzieści pięć lat. Oboje byli przyrodnikami – do szaleństwa rozkochanymi w dzikiej naturze.

Wyczytałam, że Simona Kossak, po śmierci powróciła … I nie tylko do Dziedzinki jako motyl – rusałka admirał, bo według wiary Azteków duchy zmarłych wracają na ziemię w postaci kolibrów i motyli, ale i w tym co po sobie zostawiła potomnym!

„ … była człowiekiem niezwykle rzetelnym i odpowiedzialnym. Przy tym niezależnie myślącym, ciekawym świata, krytycznym (…) Budziła podziw jej tytaniczna praca ! Ochoczo pokonywała trudności dnia codziennego. Stawiała im czoło z poczuciem humoru, niezwykła pomysłowością i dzielnością”. Prawdziwa nieujarzmiona dusza! Walczyła o ludzką twarz nauki! Jej „Saga Puszczy Białowieskiej” zaczyna się od słów: „Puszcza Białowieska umiera” i dalej „Polityka, wpływy, interesy, pieniądze, pieniądze, pieniądze” i „Ona – ogromna, dzika i wolna – nie potrzebuje nas, by trwać przez dalsze tysiąclecia, nie potrzebuje naszych pił i rachitycznych sadzonek …” Dziką i wolną – ona i Lech Wilczek przedstawili na setkach zdjęć. Magiczny świat Puszczy Białowieskiej. Oboje to też mistrzowie słowa! Kocham takie osoby!

Kończąc zapytam: Jakim to trzeba być człowiekiem, aby wycinać drzewa, strzelać do żubra, wilka i zapominać o środowisku? … Czy zbliża się koniec świata? Ale na szczęście spotykam ludzi podobnych Simonie i autorowi książki o niej. Dobrze, że „Walka o sprawiedliwość, o dobro trwa dłużej niż rodzaj ludzki.”

MBP w Darłowie

Aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z naszej witryny używamy plików cookie zgodnie z opisem tutaj .
Klikając przycisk Akceptuję lub kontynuując przeglądanie naszej strony internetowej wyrażasz zgodę na użycie plików cookie.

Akceptuję